Jeszcze kilka godzin temu szef organizacji Bellatora informował, że Mirko Filipovic jest o krok od podpisania kontraktu, ale ostatecznie – wręcz rzutem na taśmę – kontrakt z zawodnikiem podpisało UFC. Największa federacja MMA tym samym przeszkodziła konkurencji w pozyskaniu kolejnej gwiazdy i pokazała, że gdy tylko chce to może przechwycić każdego zawodnika, gdy ten nawet trzyma już długopis w ręce, aby złożyć podpis na umowie.
Chortwat ostatnią walkę dla UFC stoczył na gali 137 przegrywając z Royem Nelsonem, odnosząc trzecią porażkę z rzędu, po której został zwolniony. Dla największej organizacji 'Cro Cop' stoczył dziesięć walk, ale wygrał tylko cztery. Filipovic to legenda sportów walki, który obok Jemieljanienki jest wymieniany jako najpopularniejszy zawodnik początku XXI wieku. Trudno wierzyć w to, że 40-latek zawojuje w UFC, ale jego walki na pewno będą cieszyć się dużym zainteresowaniem.
Dlaczego UFC zdecydowało się na pozyskanie Mirko? Federacja nie chciała by był on kolejną gwiazdą, jaka wzmocni Bellatora. Kilka dni temu kontrakt właśnie z tą federacją podpisał Kimbo Silce, który gwarantuje wykupienie ostatniego miejsca na hali. To samo miał zapewniać Filipovic. Teraz Scott Coker oszczy sobie zęby na Alberto Del`a Rio. Czy i tu dojdzie do szybkiej zmiany decyzji?
