Michael Bisping choć od wywalczenia mistrzowskiego pasa omija oktagon jak tylko może, wciąż sporo miesza i prowokuje swoimi wypowiedziami. W ostatnim wywiadzie po wygranej walce Roberta Whittakera z Ronaldo Souza powiedział, że Whittaker byłby lepszym pretendentem do tytułu i chętniej by się z nim zmierzył niż z Romero. Sam Yoel z dystansem podchodzi do tych powiedzi, bo ma świadomość, że to nie Bisping rozdaje karty, tylko w jego przypadku decyduje federacaja.
- Sądzę, że była to bardziej humorystyczna wypowiedź i że mistrz może walczyć z kim zechce i kiedy zechce. On mówi o kodeksie za którym podążamy. Jest taki kodeks mówiący o tym, że mistrz walczy i broni tytułu z najlepszymi przeciwnikami. On tego nie robi i nie podąża za kodeksem. On nie jest mistrzem w oczach ludzi i kolegów po fachu. Może gdybym kupił mu sześć… nie, dwanaście piw i powiedział mu, że go nie obalę, albo powiedziałbym, że tylko bym go obalił, to może by się zgodził. Kto wie? - pyta retorycznie Romero.
- Dana White i moi menadżerowie powiedzieli, że jestem następny w kolejce i wierzę w to. Nie ma znaczenia co mówi Bisping, co zresztą widzimy i nie on chciał tej walki tylko GSP - dodał.
