Damian Grabowski zakończył już przygotowania do gali MMA Attack 3, która odbędzie się w najbliższą sobotę w katowickim Spodku. "Polski Pitbull" swoją formę budował w Stanach Zjednoczonych, gdzie sparował między innymi z mistrzem wagi ciężkiej federacji UFC - Cainem Velasquezem oraz byłym mistrzem organizacji Strikeforce - Danielem Cormierem. Najlepszy polski ciężki trenował w American Kickboxing Academy, gdzie na co dzień ćwiczy czołówka światowego MMA.
- Już dwa razy dostałem oferty z UFC i były naprawdę konkretne. Odrzuciłem te oferty, ale to jest złożona sprawa. Po pierwsze, w Stanach wszyscy płacą 30-procentowe podatki od wynagrodzenia z walki. Po drugie, musiałbym z wynagrodzenia zapłacić menadżerowi. Siłą rzeczy, być może dostałbym takie same pieniądze jak za walkę w Polsce. Do tego dochodzi fakt, że europejscy zawodnicy nie dostają dużo walk od UFC. Walczysz raz, może 2 razy w roku. Jeśli mam walczyć raz w roku i dostać mniejsze pieniądze, to wolę bić się w Europie. Niedawno podpisałem kontrakt z rosyjską federacją M-1, dla której w tym roku mam stoczyć 3 walki. W Polsce na MMA Attack mam dać 2. Razem daje to 5 pojedynków. Gdybym podpisał kontrakt z UFC to walczył raz, może 2 razy. Rachunek jest prosty – mówi Grabowski w rozmowie z WP.pl
